The Los Angeles Times ma świetny artykuł, w którym przeprowadza się wywiady z trzema byłymi pracownikami Tesli na temat ich doświadczeń z rasizmem, dyskryminacją i odwetem w firmie, co jest warte przeczytania. Historia działa jako sposób na kontekstualizację pozwu, przed którym stoi obecnie producent samochodów, w którym kalifornijski Departament Uczciwego Zatrudnienia i Mieszkalnictwa twierdzi, że firma ma „miejsce pracy z segregacją rasową”. Chociaż doświadczenia opisane w pozwie i w historii Timesa są podobne (i równie niepokojące), możliwość przeczytania rzeczywistych wywiadów pomaga połączyć nazwiska, twarze i indywidualne doświadczenia z sytuacją w zakładzie Tesli w Kalifornii. „Czekali, aż popełnię błąd” Pracownicy mają niepowtarzalne historie, ale łączy ich niepokojąco podobna linia. Dwóch pracowników opisuje, że zostali „wciągnięci na czarną listę” lub „wciągnięci na czarną kulę” po zgłoszeniu rasistowskiego zachowania przełożonym lub działowi HR. Jedna z nich opisuje, jak powierzono mi pracę zwykle wykonywaną przez dwie osoby — inna przypomina sobie, że poprosiła przełożonego: „„Mówisz mi, żebym wykonała pracę dla czterech osób sama?”. Mówi, że przełożony kazał jej to zrobić lub ona zostanie zwolniony. Wszyscy zgłaszają, że są ciągle nazywani słowem na „n” — czasami przez menedżerów, a często z dołączonym słowem „leniwy”. Jedna z pracownic mówi, że pójście do działu HR położyło kres nękaniu ze strony współpracowników — ale przez kolejne miesiące nie otrzymała oceny wyników, podwyżki ani awansu. Później została zwolniona z powodu wypadku, w którym wjechała wózkiem widłowym w zraszacz. Powiedziała, że inny pracownik włączył pięć zraszaczy i utrzymał swoją pracę. „Czekali, aż popełnię błąd”, powiedziała. Inni pracownicy podzielali podobne odczucia. Jeden z nich powiedział, że Tesla „zaczął szukać powodu, by go zwolnić” po tym, jak zgłosił swoje rasistowskie traktowanie do HR. Druga powiedziała, że czuła się tak, jakby została zmuszona do opuszczenia firmy po tym, jak została „poszperana przez przełożonych”. Oto przykład, który podała:
Dział HR wysłał jej e-mail, że jest „w toku dochodzenia za rzekome grożenie komuś”, powiedziała. Zbita z tropu zapytała, komu grozi, i powiedziano jej, że to ktoś z dziennej zmiany. Ale pracowała na nocną zmianę. „Ludzie na dziennej zmianie powiedzieli im: »Nie znamy jej«” – powiedział Romby. “To była tylko garść BS”
„Zamiast atakować ofiary rasizmu w ich placówce, Tesla powinien skupić się na podejmowaniu działań naprawczych mających na celu zakończenie rasistowskiego zachowania”. Prawnicy firmy (nie ma już działu PR) w dużej mierze zaprzeczyli zarzutom wobec Timesa i wymienili powody, dla których traktowała pracowników tak, jak to robiła. Ale to nie pierwszy raz, kiedy Tesla musi zmierzyć się z wrogim miejscem pracy. W zeszłym roku ława przysięgłych w Kalifornii orzekła, że firma będzie musiała zapłacić byłemu pracownikowi 137 milionów dolarów odszkodowania po tym, jak przełożeni nie zrobili nic w związku z jego doniesieniami, że był nękany rasistowskim graffiti i ciągłym stosowaniem rasistowskich obelg. Firma musiała również zapłacić innemu byłemu pracownikowi milion dolarów po tym, jak wygrał on proces arbitrażowy — poinformował, że jego przełożony nazwał go słowem na „n” i ponownie zemścił się po tym, jak skonfrontował się z nim za użycie oszczerstwa. Inni pracownicy oskarżali firmę o rasistowską kulturę. (Ponownie Tesla zaprzeczył wielu zarzutom z tych spraw.) Ale chociaż czytanie o sprawach sądowych z pewnością może być pouczające, ważne jest również, aby zobaczyć, co pracownicy mają do powiedzenia na temat sytuacji, w których się znaleźli. Zapewnia więcej kontekstu, a także wgląd, którego inaczej moglibyśmy nie uzyskać na temat tego, w jaki sposób dyskryminacja może wpływać emocjonalnie na ludzi i ich życie w przyszłości. Dlatego artykuł Los Angeles Times jest ważny i wart przeczytania.