Wymuszone klimatem przedostawanie się bobrów do arktycznej tundry powoduje uwalnianie do atmosfery większej ilości metanu – gazu cieplarnianego.
Bobry, jak powszechnie wiadomo, lubią budować tamy. Tamy te powodują powodzie, które zalewają roślinność i zamieniają arktyczne strumienie i potoki w szereg stawów. Te stawy bobrowe i otaczająca je zalana roślinność mogą być pozbawione tlenu i bogate w osady organiczne, które w miarę rozkładu materiału uwalniają metan.
Metan uwalnia się również podczas topnienia bogatej w substancje organiczne wiecznej zmarzliny w wyniku ciepła przenoszonego przez rozprzestrzeniającą się wodę.
W lipcu w czasopiśmie Environmental Research Letters opublikowano badanie łączące bobry arktyczne ze zwiększoną emisją metanu.
Głównym autorem jest Jason Clark, były pracownik naukowy ze stażem podoktorskim w Instytucie Geofizycznym Fairbanks Uniwersytetu Alaski. Profesor naukowy Ken Tape, również z Instytutu Geofizycznego, był doradcą Clarka i współautorem. Inni współautorzy to Benjamin Jones, adiunkt w Instytucie Inżynierii Północnej UAF; oraz badacze ze Służby Parków Narodowych i Laboratorium Napędów Odrzutowych NASA.
Firma Tape przeprowadziła szeroko zakrojone badania dotyczące migracji bobrów na północ i ich wpływu na środowisko Arktyki.
„Odkryliśmy, że tuż obok stawów znajduje się wiele gorących punktów metanu, które zaczynają się zmniejszać w miarę oddalania się od stawu” – powiedział.
Nowe badanie jako pierwsze powiązało dużą liczbę nowych stawów bobrowych z emisją metanu w skali krajobrazu. Sugeruje to, że inżynieria bobrów w Arktyce przynajmniej początkowo zwiększy uwalnianie metanu.
„Mówimy „początkowo”, ponieważ takie dane posiadamy” – powiedział Tape. „Jakie są długoterminowe implikacje, nie wiemy”.
Jako gaz cieplarniany metan jest 25 razy silniejszy niż dwutlenek węgla w zatrzymywaniu ciepła w atmosferze ziemskiej.
Według amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska odpowiada ona za około 20 procent globalnej emisji gazów cieplarnianych. Agencja twierdzi, że w ciągu ostatnich dwóch stuleci działalność człowieka spowodowała ponad dwukrotny wzrost stężenia metanu w atmosferze.
Nowe badania skupiły się na obszarze 166 mil kwadratowych dolnego dorzecza rzeki Noatak w północno-zachodniej Alasce. Dane uzyskano za pomocą powietrznego obrazowania hiperspektralnego w ramach programu NASA Arctic-Boreal Vulnerability Experiment. Badania sfinansowały ten program i Narodowa Fundacja Nauki.
Kamery hiperspektralne obrazują obszar w setkach długości fal w widmie elektromagnetycznym, w tym wiele niewidocznych dla ludzkiego oka. Różni się to od innych kamer, które zazwyczaj rejestrują tylko podstawowe kolory, czyli czerwony, zielony i niebieski.
Naukowcy porównali lokalizację gorących punktów metanu z lokalizacją 118 stawów bobrowych oraz z szeregiem pobliskich, nienaruszonych strumieni i jezior. Przeanalizowali obszar do około 200 stóp od obwodu każdego zbiornika wodnego i odkryli „znacznie większą” liczbę gorących punktów metanu wokół stawów bobrowych.
„Mamy zbiory danych, które w dużej mierze pokrywają się pod względem przestrzeni i głównie czasu” – powiedział Tape. „To rodzaj prostego projektu opartego na nowym narzędziu”.
Dodatkowe badania dotyczące związku między migracją bobrów a uwalnianiem metanu z Arktyki zostaną przeprowadzone w przyszłym roku.