Aktualizacja 2 maja, 19:50 ET: Krótko po wystrzeleniu elektron z laboratorium rakietowego spadł z powrotem na Ziemię i rozłożył spadochrony zgodnie z planem. Następnie pojawił się w polu widzenia helikopter firmy, który następnie przez kilka krótkich chwil skutecznie złapał rakietę. Jednak pilot helikoptera zauważył „inną charakterystykę obciążenia”, której Rocket Lab nie doświadczył podczas poprzednich testów. „Według własnego uznania, pilot rozładował scenę w celu udanego wodowania, gdzie został odzyskany przez nasz statek i przetransportowany z powrotem do naszej fabryki” – powiedziała Murielle Baker, przedstawicielka ds. komunikacji w Rocket Lab, podczas transmisji na żywo. „Scena jest jednak w świetnym stanie i czekamy na jej szczegółową ocenę, kiedy wróci do fabryki”. Reszta startu przebiegała zgodnie z planem, a Rocket Lab umieścił na pokładzie wszystkie 34 satelity.
Oryginalna historia: Po prawie trzech latach przygotowań, mała firma Rocket Lab, zajmująca się wystrzeliwaniem satelitów, podejmie dziś próbę uchwycenia jednej ze swoich rakiet w powietrzu, po wystrzeleniu pojazdu w kosmos z Nowej Zelandii. Gdy rakieta spada z powrotem na Ziemię, laboratorium rakietowe użyje helikoptera, aby spróbować złapać dopalacz tuż przed uderzeniem w ocean. W ten sposób rakieta może potencjalnie zostać ponownie wystrzelona. Będzie to pierwszy raz, kiedy Rocket Lab spróbuje złapać jedną ze swoich rakiet Electron za pomocą helikoptera, co jest częścią planu firmy, aby odzyskać i ponownie wykorzystać swoje pojazdy po wystrzeleniu. Do tej pory Electron — zaprojektowany do wystrzeliwania partii małych satelitów na niską orbitę okołoziemską — był w większości rakietą jednorazową. Większość z tych rakiet spada z powrotem na Ziemię po każdym locie i zostaje ostatecznie zniszczona. Jednak łapiąc i ponownie wykorzystując swoje rakiety po locie, Rocket Lab ma nadzieję obniżyć koszty produkcji związane z budową zupełnie nowej rakiety dla każdej ze swoich misji. Cel jest podobny do celu SpaceX, który zasłynął z lądowania i ponownego użycia swoich rakiet po locie. Rocket Lab twierdzi również, że odzyskiwanie i ponowne używanie rakiet może również pomóc w przyspieszeniu kadencji lotu. „Przynosząc jedną z powrotem, oszczędza się ogromną ilość czasu, ponieważ nie trzeba budować zupełnie nowej rakiety od zera”, mówi Peter Beck, dyrektor generalny Rocket Lab, w rozmowie z The Verge. „Więc oczywiście zobaczymy pewne oszczędności, ale myślę, że najważniejszą rzeczą dla nas w tej chwili jest po prostu powrót pojazdów na linię produkcyjną”. „Najważniejszą rzeczą dla nas w tej chwili jest po prostu powrót pojazdów na linię produkcyjną”. Kiedy Electron wystrzeliwuje w kosmos, komputery na pokładzie pojazdu prowadzą dopalacz z powrotem przez ziemską atmosferę, manewrując nim we właściwy sposób, aby pozostał nienaruszony podczas upadku na ziemię. Gdy rakieta osiągnie wysokość około 8,3 mil w górę, uruchamia spadochron hamujący, aby spowolnić upadek, a następnie spadochron główny. Gdy rakieta leniwie spływa w kierunku oceanu, wtedy przyleci helikopter i spróbuje złapać linę spadochronu wiszącym hakiem, unikając rozbryzgu w słonej wodzie morskiej. Rocket Lab pracuje nad swoim planem odbudowy od 2019 roku, kiedy to ogłosiło, że spróbuje ponownie wykorzystać swoje rakiety Electron. Pierwszy poważny test miał miejsce w grudniu 2019 r., kiedy Rocket Lab przetestował swój system naprowadzania i kontroli na Electronie. Dla Rocket Lab kierowanie upadkiem elektronu przez atmosferę jest jedną z najtrudniejszych części całego procesu. „Myślę, że wiele osób uważa, że najtrudniejszą rzeczą jest złapanie rakiety i że z pewnością jest to trudne” — mówi Beck. „Ale tak naprawdę, z inżynierskiego punktu widzenia, najtrudniejszą rzeczą było upewnienie się, że rakieta przetrwa ponowne wejście w powietrze”. Podczas upadku rakieta osiąga prędkość ponad 5000 mil na godzinę i musi pozostać w jednym kawałku, ponieważ wokół pojazdu gromadzi się gorąca plazma. Laboratorium rakietowe z powodzeniem spuściło nienaruszone rakiety elektronowe w ocean, a firma wydobyła z wody trzy rakiety, aby dowiedzieć się więcej o ich podróżach powrotnych na Ziemię. Inżynierowie firmy byli w stanie otworzyć rakiety i rozebrać niektóre z ich komponentów, aby ponownie nimi latać. Rocket Lab zademonstrowało również zdolność Electrona do rozkładania różnych spadochronów po wystrzeleniu. Firma użyła helikoptera do schwytania atrapy rakiety w powietrzu (chociaż fałszywy dopalacz nie spadł z kosmosu, ale został wypuszczony z innego helikoptera w pobliżu). Teraz Rocket Lab łączy wszystkie te kroki z nadchodzącą premierą, zatytułowaną „Tam i z powrotem” – nawiązanie do charakteru lotu, a także stosowny hołd dla Nowej Zelandii, gdzie Hobbit i Władca Pierścieni byli nakręcony. Chociaż firma przećwiczyła każdy krok, nadal będą musieli przeprowadzić je wszystkie razem podczas jednego uruchomienia. „Innym naprawdę trudnym logistycznie fragmentem jest: czy możesz spotkać się z rakietą pod spadochronem na środku oceanu?” mówi Beck. „To znaczy, kilka chwil temu poruszał się z ośmiokrotnie większą prędkością niż dźwięk”. „Czy możesz spotkać się z rakietą pod spadochronem na środku oceanu?” Jeśli helikopterowi uda się złapać Electrona, firma przewiezie go z powrotem do Nowej Zelandii i wyładuje go na ciężarówkę. Rakieta może również zostać najpierw wyrzucona na łódź, jeśli lot do domu jest zbyt trudny. Laboratorium rakietowe przyjrzy się następnie pojazdowi, aby zobaczyć, jak sobie radził. Idąc dalej, Rocket Lab ostatecznie będzie decydować o tym, które misje zostaną odzyskane. Odzyskane loty wymagają większej liczby systemów na pokładzie, co oznacza, że pojazd nie może przenosić tak dużo w kosmos. Dodatkowo ścieżka, którą obiera Electron na orbitę, wpłynie na decyzję Rocket Lab o spróbowaniu złapania helikoptera. „Niektóre trajektorie nie nadają się do powrotu do zdrowia” — mówi Beck. „Więc nie będzie możliwości ponownego wykorzystania w 100 procentach w każdym pojeździe. Będzie to prawdopodobnie 50 procent lub więcej”. Ale najpierw Rocket Lab musi zademonstrować, że może złapać spadającą rakietę za pomocą helikoptera. Firma wielokrotnie odkładała wprowadzenie na rynek, czekając na idealne warunki pogodowe. Teraz „Tam i z powrotem” jest planowany do startu o 18:35 ET, a złapanie helikoptera nastąpiło jakiś czas po wypuszczeniu głównego spadochronu, około ośmiu i pół minuty po wystrzeleniu. Morgan Bailey, dyrektor ds. komunikacji w Rocket Lab, mówi, że firma spróbuje zapewnić transmisję na żywo z wydarzenia, a na linii przechwytywania helikoptera będzie nawet kamera. Ale firma ostrzega, że utrzymanie połączenia przez cały czas będzie trudne. „Przestrzeń jest trudna, ale telewizja na żywo też” Bailey napisała na Twitterze.
Aktualizacja 2 maja, 16:50 ET: Ten post został zaktualizowany o dodatkowe informacje o tym, jak booster może wrócić do domu.
Rocket Lab łapie spadającą rakietę za pomocą helikoptera, a następnie upuszcza ją do oceanu
Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]