Natrafiłem dziś na polskojęzycznym portalu na następujące zestawienie.
Po przeglądnieciu grafik zastanowiłem się nad kilkoma rzeczami tam zawartymi.
Pierwszą z nich jest stosunek liczby rozwodów do liczby małżeństw - porówane są dane z roku 2015 w stosunku do roku 1980. Nagłówek wyróżnia wyniki analizy cytuję - "w 2015 roku było prawie 3 razy więcej rozwodów w stosunku do liczby zawartych małżeństw niż w 1980 roku".
Jednak nie ta ilość mnie zastanowiła, choć dane mogły byś jeszcze dla kogoś szokujące, zastanowiła mnie ilość zawartych małżeństw. Okazuje się, że w 1980 roku, przy populacji ok. 35,5 mln osób w Polsce rocznie zawierano ponad 300 tysięcy małżeństw. W roku 2015 zawartych małżeństw było niecałe 190 tysięcy przy populacji 38,5 mln osób. To są tragiczne dane. Nie dość, że wiele ludzi dzisiaj nie zawiera małżenstwa w ogóle, to jeszcze ponad dwukrotnie częście dochodzi do rozwodu ! Jeśli 1980 roku 10% małżeństw kończyło się rozwodem, to w roku 2015 mamy już takich małzeństw ponad 30% !
Kolejne statystyki i kolejne zaskoczenie. Biorąc na przykład same wyniki najwyższe. Jeśli ludzie rozwodzą się głównie w kategorii wiekowej 30 -39, po 5-9 latach małżeństwa, mieszkając w mieście, a większość rozwodów dotyczy małżeństw bezdzietnych to nasuwa mi się pytanie po co jest małżeństwo ? Jaką rolę pełni dla tej grupy ludzi ? Można założyć, z dużą dozą prawdopodobieństwa, że przy zawieraniu małżeństwa była między tymi osobami miłość. Co się więc z nią stało i gdzie są jej owoce ? Jaką rolę w tym procesie degradacji małżeństw ma coraz gorsza kondycja moralna mężczyzn, idących coraz bardziej na skróty, starających się zapomnieć o swojej odpowiedzialności ? Czy samotne, bezdzietne kobiety po latach takich związków cieszą się ze zdobyczy narzuconej nowej liberalnej ideologii ?
To oczywiście nie wszystko. Pokazywane w analizie dane wyjściowe zostały opracowane pod pewnym kątem. Więcej wniosków możnaby wyciągnąć dopiero po analizie źródła, także takich nie pokazanych w przytaczanym zestawieniu. W związku jednak z powyższymi oraz dodatkowo nawiązując do najczęstszej pokazanej przyczyny rozwodów czyli niezgodności charakterów, chciałbym nawiązać pokrótce tylko do nauczania KK, które zawsze aktualne, wydają się dziś szczególnie uwypuklać wszystkie błędne założenia myśli liberalnej.
„Małżonkowie w sakramencie małżeństwa otrzymują od Chrystusa właściwą im łaskę, przeznaczoną dla udoskonalania ich miłości i dla umocnienia ich nierozerwalnej jedności. Łaska ta pomaga im wychować po chrześcijańsku ich własne potomstwo. Pomaga im również znosić trudy małżeństwa, wzajemnego oddania i szacunku oraz rozwija miłość, aby była nadprzyrodzona, delikatna i płodna (KKK 1642).”
![]() |
Tomasz Fabiańczyk Chrześcijańska Demokracja w jej pierwotnej wersji związanej z nauczaniem Kościoła jest odpowiedzią dla współczesnego świata. Myśli konserwatywnej wraz z etyką chrześcijańską - tak. Człowiekowi i rodzinie - tak. Aktywności społecznej i lokalnym wspólnotom - tak. |
Dyskusja
Brakuje mi tu kategorii
Brakuje mi tu kategorii "Rozwody wg wieku dzieci".
Krzysztof M
Ja miałam 24,5 roku. Duża już byłam. :D
Myślę, że ten bardzo dobrze
Myślę, że ten bardzo dobrze przygotowany artykuł należy uzupełnić krótką informacją o działaniach rządu polskiego (właściwie to wszystkich rządów) w ramach UE. Wnioski: te najlepiej wyciąga chłop jag.
To jest tragiczne!
Nasuwa się pytanie co się stało z ludźmi? Dlaczego tak zgłupieli?
Poprzewracało się im w głowach, czy może ktoś im w tym pomógł?
Przed świętami Bożego Narodzenia trafiła do mojej skrzynki taka reklama supermarketu
https://drive.google.com/file/d/0B8MWrSm7K8kFU2tfN...
Matka z dzieckiem i tablet, choinka w tle, bez ojca...
To jest nowoczesność, choć do krajów "rozwiniętych" jeszcze nam trochę brakuje.
Wszystko jest po coś i wyznaję spiskową teorię, że to świadome działanie, inżynieria społeczna. Jak mawiali bolszewicy - oto rodzi się nowy człowiek.
A czy Wasze święta są nowoczesne?
Jasiek
Gdy zniesiono moralny zakaz seksu pozamałżeńskiego, małżeństwo przestało być czymś wyjątkowym. Druga sprawa: wynalezienie i upowszechnienie tabletek antykoncepcyjnych. To dało kobietom poczucie, że mogą się puszczać na prawo i lewo bez żadnych konsekwencji. A skoro kobiety (nie wszystkie, ale większość) stały się łatwo dostępne, mężczyźni przestali je postrzegać jako istoty, które trzeba długo zdobywać. Wiadomo, że jeśli się o coś/kogoś długo walczyło, to potem trzeba swojej zdobyczy pilnie strzec. Nie szanuje się tego, co się dostało łatwo lub za darmo.
To dało kobietom poczucie, że
Bez konsekwencji? Czyżby? :-) Niejedna pani na tabletkach wyszła jak Zabłocki na mydle... :-)
Krzysztof M
Jakoś mi ich nie żal.
"Gdyby kózka nie skakała, toby nóżki nie złamała".
Jakoś mi ich nie żal.
Tu nie chodzi o pani stosunek do zjawiska. Tu chodzi o to, że te pigułki nie są "bez konsekwencji".
Krzysztof M
Nie znam się na środkach antykoncepcyjnych.
Ciekawy artykuł do przemyślenia
No właśnie. Czy przyczyną znacznej części rozwodów nie są nierealistyczne oczekiwania, typu "żyli długość i szczęśliwie"? Albo mężczyźni oczekują, że żona będzie drugą mamą. Albo kobiety oczekują życia księżniczki.
I tu pytanie, czym jest miłość. Znaczy niekoniecznie dla Autora, ale dla małżonków.
Natomiast nie podoba mi się obarczanie winą mężczyzn.
Moim zdaniem tym co się zmienia w ostatnich czasach (tj. od upadku "komuny") jest kondycja moralna kobiet. Na co zwracałem uwagę w Małżeństwo w XXI wieku (uwaga, drastyczny obrazek). Mąż jest traktowany jako provider do zapewnianie dostatniego życia, a jako lover występuje inny mężczyzna.
Mąż jest traktowany jako
Skoro mąż nie jest w stanie wypełniać dwóch obowiazków na raz...
Hahaha
Bo jak z mężem to "boli głowa", a z kochankiem już nie boli;-)
A może, to kwestia wielkości i działania "tabletki"...
...od "bólu głowy"?:P
To raczej kwestia znudzenia
To raczej kwestia znudzenia starym i zauroczenie nowym. Nowy jest fajniutki, bo spotykamy go tylko w fajniutkich sytuacjach. Na co dzień mógłby się okazać gorszy od starego. Człowiek rozumny może poddać się namiętnościom, ale powinien przynajmniej je rozumieć.
A w ogóle to elementarna uczciwość nakazywałyby zerwać stary związek. Pomijam coś takiego jak skok w bok. Chodzi mi o totalne zauroczenie i odstawienie małżonka na boczny tor jako "stary model" przy jednoczesnym eksploatowaniu go emocjonalnym, fianansowym, czasowym. W skrajnej sytuacji od małżonka wymaga się jeszcze wierności. My tu bunga bunga, a tamten niech żyje w celibacie. :)
To już jest totalne sku...syństwo. Gorsze jest tylko zapłodnienie na boku bez informowania męża. Niech jego linia wymrze, niech nieświadomie inwestuje w przedłużanie genów bolca.
Moje uwagi odnoszą się do obu płci, z wyłączeniem ostatniej rzecz jasna.
Bo jak z mężem to "boli głowa
To proste: określenie "mężatka" oznacza "mąż_z_rzadka".
O.. typowe babskie myślenie
... baby oczekującej na "gwiazdkę z nieba"... jak nie.. to trójkącik ?
A nie łaska być drugą połową dla chłopa i jeśli występuje jakiś problem w rodzinie, to go wspólnie rozwiązać i nie uciekać od rozwiązania problemów rodzinnych a zamiennie "trójkąciki" tworzyć ? hę?
Czyżby sugerował Pan, że mężczyźni nie...
...stosuja "trójkącików"? I wszystkie problemy rozwiązują w rodzinie a nie na delegacjach z koleżankami z pracy czy z paniami będącymi w pracy?
Tylko wam skrzydeł brakuje bo aureole już macie...
Tylko wam skrzydeł brakuje bo
Skrzydłami są kobiety. Ale coś ostatnio marnie im się chce.
Nie, nic nie sugeruję....
Po prostu uważam, że bezsensem jest coś konstruować i jednocześnie robić coś by konstrukcję rozwalić.
Szanowna Paulina
Widzę, że pani jest zwolenniczką dużych oczekiwań. Najlepiej jak to jest książę z bajki. Dobrze byłoby jednak pamiętać, że w bajkach obok księcia z bajki była też, na ogół, księżniczka (też z bajki). :) Może więc jakaś samokrytyka? Może warto by przyznać się do współautorstwa zniewieścienia świata?
Nawiasem mówiąc to chyba właśnie główną przyczyną zaobserwowanych procesów jest właśnie zniewieścienie świata. Tak właśnie wyglądają "nowe człowieki" według modelu stworzonego przez świat sfeminizowany.
Pani Paulino, w przyrodzie nie występują mutanty zgodne z wydumanymi pomysłami "murzynów świata".
Jak dziewczyny marzą o księciu
to powinny wiedzieć o jednym. Książę potrzebuje służącej.
W związku z tym, że autor nawiązuje do...
...nauczania kościoła katolickiego, mam pytanie. Czy wiadomo ile procent z tych rozwodzących się par brało ślub kościelny?
Mamy do czynienia z rugowaniem
dorobku cywilizacyjnego - taka tabula rasa wstawiona na powrót do jaskini - tołażysze w celu ponownego zapisania jej ale tym razem już przez Szatana.
Wniosek?
Pupile szatana chcą odczłowieczyć człowieka i tak upodlonego - zrównać go ze zwierzętami - w taki sposób aby ów odczłowieczony człowiek przyjął to za coś naturalnego - tołażysze.
Człowiek nie jest partnerem dla Szatana - ale ów Szatan może się odgryzać na Ziemi Bogu tylko poprzez krzywdzenie ludzi - z których większość odwróciła się plecami do Boga - tołażysze.
Ciekawe zestawienie
1. Zwróciłbym uwagę na POWÓD rozpadu małżeństwa. Otóż zdecydowanie na głowę bije "NIEZGODNOŚĆ CHARAKTERÓW". Nie jest więc podstawową przyczyną rozpadu małżeństw przemoc w rodzinie, znęcanie się, zdrada, czy kwestie ekonomiczne. Tą przyczyną jest brak możliwości ułożenia zgodnej współegzystencji dwojga ludzi.
Ta nieumiejętność albo niemożliwość ułożenia sobie zgodnego życia przez parę ludzi bierze się z kilku innych przesłanek.
Po pierwsze zmieniło się całe otoczenie społeczno-ekonomiczne rodziny. Każde z małżonków zasadniczo może równie dobrze funkcjonować oddzielnie.
Po drugie zmieniło się nastawienie ludzi. Szczególnie dotyczy to kobiet, którym "uzmysłowiono" jak bardzo były pokrzywdzone przez minione setki lub tysiące lat, jak wiele wspaniałych rzeczy mogą osiągnąć dążąc do spełnienia się na ścieżce np. kariery. Kultura dowartościowała role typowo męskie (manager itp) i zdeprecjonowała role typowo kobiece (macierzyństwo itp). Ludzie, kobiety i mężczyźni nastawieni są egoistycznie.
Po trzecie, kultura i kościół zniosły hierarchę w małżeństwie, która powodując pewne skrzywienia, dawała jednak korzyść w postaci trwałości małżeństw. Żądanie jednoczesnej równości i trwałości skazane jest w skali statystycznej na niepowodzenie. Nowy paradygmat równości osób nie wypracował sobie jeszcze mechanizmów stabilizujących. To wymaga czasu.
Ciekawa jest też pewna zależność ilości rozwodów po prostu od strefy geograficznej a nie obszaru religijnego czy ustroju politycznego. Cała Skandynawia się rozwodzi na potęgę, niezależnie czy to bogata Dania, czy kapitalistyczna Szwecja, czy postkomunistyczne republiki bałtyckie. Z kolei na poły islamistyczna Turcja ma daleko większy odsetek rozwodów niż dość swobodne obyczajowo Włochy.
Trwałość małżeństwa jest wartością, szczególnie ze względu na wychowanie dzieci. Jednak podlega ona procesom społecznym i obyczajowym i nawet ultrakonserwatywny KK pozwala na tzw. separację, która jest de facto końcem małżeństwa, to jest rozdzieleniem małżonków. Niestety nie zawsze się da żyć razem, choć dobrze by było.
Cała Skandynawia się rozwodzi
Akurat w Szwecji, to się opłaca być rozwódką.
No ale zeby sie rozwiesc to trzeba wziac slub najpierw
a jakie sa bonusy dla rozwodek w Szwecji?
Dwie uwagi:
pierwsza - rozwód z powodu niezgodności charakterów jest rozwodem z przyczyn niezawinionych. Dużo szybsza i zdecydownie mniej dramatyczna ścieżka. Podobnie się rzecz ma z rozwodem bez orzekania o winie. Ja się rozwiodłam na pierwszej rozprawie. Perfekcyjnie przygotowany pozew, perfekcyjnie przygotowana odpowiedź, pełna zgoda we wszystkich kwestiach z podziałem majatku, włącznie. Bez orzekania o winie i bez wywlekania "brudów". I, bez dramatycznych scen. Przynamniej na sali sądowej. Prawdziwy powód był zupełnie inny. Winnego było łatwo wskazać i, nie byłam to ja. Zaciemniliśmy statystyki w ten sposób.
druga - nie obszar geograficzny czy religijny albo ustrój polityczny należy brać pod uwagę a prawo i wszelkie procedury związane z rozwodem ( w tym linie orzecznicze) obowiązujące w danym kraju oraz koszty postępowania, dostępność prawników i sprawność sądów.
Miałem zamiar napisać coś
Miałem zamiar napisać coś podobnego ale byłoby to trochę intuicyjne bo nie poparte żadnymi doświadczeniami. Pani najwyraźniej wie co pisze więc jedynie stwierdzam, że mniej więcej to samo myślałem.
Autor
Moi Rodzice rozwiedli się po 26 latach małżeństwa. Muszę przyznać, że byłam zszokowana. Zszokowana, że tak długo ze sobą wytrzymali!
Slusza uwaga.Czasami lepiej sie rozwiesc wczesniej
Ja np sie rozwiodlem i znowu ozenilem.To jak to liczyc w statystykach?Rozwiodlem sie na tyle wczesnie zeby pozostac z byla zona w przyjazni bo mamy dziecko.Gdybym poczekal pare lat to pewnie by bylo gorzej
Żaden mężczyzna i żadna
Żaden mężczyzna i żadna kobieta nie sa w stanie wytrzymać z sobą miesiąca, tak to sa dwa przeciwstawne bieguny. Dlatego oboje musza się uświęcić właśnie poprzez małżeństwo i na końcu drogi nie na początku
A że tak nie jest w życiu to smutne. Ale kiedyś było
Pierwszym straszliwym ciosem jaki zadał diablisko , (ze użyję terminologii pana Chłopa Jaga)instytucji małżeństwa było rozbicie Kościoła przez protestantyzm
Pierwszym realnym, na dużą skalę
"Moda na sukces"
Ciekawe, czy ktoś już zbadał, jaki wpływ na polskie społeczeństwo miało dwadzieścia lat (!) emisji opery mydlanej "Moda na sukces".
Rozwody
Za rozpad rodziny i bezdzietność odpowiada socjalizm zwany też solidaryzmem. W kapitaliźmie po prostu opłaca się założyć rodzinę i właściwie wychować dzieci, bowiem w kapitaliźmie nie istnieje państwowa opieka społeczna ani też państwowa emerytura. Kto nie wychował dzieci właściwie, ten zdycha na starość pod płotem. W solidaryźmie zakładanie rodziny nie ma najmniejszego sensu. Małżeństwo to ryzykowna zabawa zwłaszcza dla mężczyzny. Kobieta w każdej chwili może odejść zabierając ze sobą dzieci, których mężczyzna więcej nie zobaczy. U mnie w firmie połowa pracowników płaci alimenty nie mając żadnego kontaktu z dziećmi...
Ale, że w kaputaliźmie jest
Ale, że w kaputaliźmie jest dużo dzieci to prawda, a przynajmniej było tak w kapitalistycznej Anglii. Nastały czasy przemysłu i fabryk, więc było zapotrzebowanie na robotników.
Wszystkie dzieci z tych gorzej urodzonych miały pracę, nawet takie co jeszcze dobrze chodzić nie umiały.
Roboty było że ho ho ho
Nie za bardzo jednak dało się wyżyć, więc produkcja nowych robotników musiała odbywać się nolens volens
A tak swoją drogą to trudno znaleźć w dziejach świata kogoś głupszego niż XIXwieczny kapitalista. Diabeł mysiał wyć z rozkoszy widząc jakie potomstwo wychował
@ p. olrob: to jest akurat logicznie
Także dzieci są opłacalną inwestycją dla kobiet, bo jeśli mąż dobrze zarabia, to na rozwodzie zostaną zasądzone wysokie alimenty i można wygodnie żyć... z dzieci...
Pomijac 300 tys tych ktorzy alimentow nie placa
W Polsce zawsze znajdzie sie dla nich usprawiedliwienie
Zaciekawił mnie pan tymi
Zaciekawił mnie pan tymi alimenciarzami. Pierwszy którego znam wymienił sobie żonę na lepszy model po protestancku, nie dlatego że żyje w solidaryźmie, drugi orzekł, że na bycie żoną to trzeba sobie zasłużyć, też z solidaryzmem nie miał nic wspólnego. Z protestanckim liberalizmem jak najbardziej.
Tak przelatuję myślami po znanych mi alimenciarzach i nie mogę znaleźć nikogo kto by potwierdzał pańskie słowa
Kapitalizm
Pan nic nie rozumie. W kapitaliźmie rozwalenie własnej rodziny zwyczajnie się nie opłaca. W kapitaliźmie rodzina i dzieci to inwestycja w przyszłość.
W solidaryźmie/socjaliźmie po zniszczeniu własnej rodziny kobieta dostaje zasiłek i przywileje jako samotna matka. Czyli opłaca jej się zniszczyć własną rodzinę.
W socjaliźmie życie zależy od państwa nie od rodziny. Mój ojciec porzucił mnie i moje dwie siostry bo nie byliśmy mu do niczego nie potrzebni. Wychowanie dzieci to problemy i wydatki. Mój ojciec mawiał że dostanie wysoką emeryturę i będzie żył jak Pan :-D W razie problemów liczył na pomoc społeczną, która zresztą dawała mu obiadki.
Mój ojciec nie szanował nawet zdrowia, bo leczenie jest darmowe i państwowe.
W takim systemie rodzina nie najmniejszego sensu.
To dlaczego u mnie było
To dlaczego u mnie było odwrotnie? Dlaczego ojciec nas nie porzucił skuszony większą emeryturką?
Skoro w solidaryźmie opłaca się zniszczyć rodzinę dla państwowej kasy to chyba w kaputaliźmie opłaci się tym bardziej młodej kobiecie wyjść za starszego księgowego niż żyç w nędzy z hydraulikiem?
No i co z pierwszymi chrześcijanami, twórcami europejskiego solidaryzmu?
Raczej porzucali kapitalizm, stając się komunistami i nie wiadomo nic o rozwodach
Zmiana żony
Już Panu mówiłem!
W kapitaliźmie zmiana żony na nowszy model to bardzo ryzykowna zabawa. Stara żona zabiera ze sobą dzieci, które stanowią moją przyszłość na starość. Więc co ja będę z tego miał? Utracę kontakt z dziećmi a alimenty będę i tak płacił za to będę miał młodszą żonę? Taki numer nie opłaca się w kapitaliźmie. Najwyżej jakiś wyskok na młode prostytutki, ale żeby żona się nie dowiedziała.
A ja panu mówiłem , że
A ja panu mówiłem , że alimenciarze których znam powymieniali sobie żony nie dlatego że obchodzi ich jakiś socjalizm czy kapitalizm a dlatego że mogli to zrobić.
Oczywiście te nowsze modele nie poleciały na nich ze wzglèdu na socjalizm czy jakąś szalenczą miłość, istotnym czynnikiem był albo jakiś dramat z poprzedniego małżeństwa albo portfel w miarè pełny tu i teraz
Żeby nie wyszło, że ja tu
Żeby nie wyszło, że ja tu szerzę jakiś bliżej nieokreślony komunizm, to muszę dodać, że państwo powinno prowadzić politykę prorodzinną, wzmacniającą rodzinę, ale z uwzględnieniem jednak obecnej sytuacji społecznej, ktôra jest bArdzo zła
Ciekawa teoria, rodem z
Ciekawa teoria, rodem z piekła jakby to ujął pan Chłop
Jakim cudem w takim razie solidarni komuniści, czyli pierwsi chrześcijanie się nie rozwodzili, a robili bardzo ochoczo protestanci-kapitaliści?
Nie chcieli mieć starej baby w łóżku to sobie brali młodszą, jak już było dozwolone?
Komuniści
Komuniści mieli dość swobodny stosunek do tych spraw. Mieli żony oficjalne i poboczne. Rozwodzili się też dość często.
Raczej trudno opisać komunistów jako przykładnych mężów i ojców. Religia marksistowska nakazywała im płodzić i wychowywać, więc zazwyczaj mieli jakieś dzieci. Proszę jednak pamiętać że komuniści należeli do bogatszej warstwy społecznej, więc mogli sobie pozwolić na różne fanaberie.
Nie mówiłem o komunistach
Nie mówiłem o komunistach głoszàcych wspólność kobiet, a o komunistach- katolikach, uczniach Jezusa Chrystusa, twórcach solidaryzmem europejskiego
Na pewno?
Sprytniejsi katolicy idą dalej i próbują dowodzić nieważności zawartego małżeństwa. Niektórym udaje się dopiąć swego. Obyłoby się bez kombinacji i wielu ludzkich tragedii, gdyby rzymski katolicyzm wzorem prawosławia nie nalegał na utrzymanie formalnej fikcji małżeństwa, które całkowicie przestało być rzeczywistością.
Przyjmuje Pani skrajnie wyidealizowany obraz rzeczywistości. Zarówno w dawnych czasach, jak i współcześnie w społeczeństwach, gdzie nieformalnym warunkiem zawarcia małżeństwa jest zachowanie dziewictwa, popularnością cieszy się wszelka aktywność seksualna za wyjątkiem penetracji pochwy.
Dobrym przykładem takiej "kreatywności", nie tylko pod tym względem, może być współczesny Iran. Co więcej, ponieważ w islamie szyickim małżeństwo jest kontraktem opartym na wzajemnej wymianie dóbr i korzyści, to wiernym wolno zawrzeć związek czasowy (sigheh), mogący trwać nawet tylko pół godziny.
Władze mogą dzięki temu powiedzieć, że seks przed- i pozamałżeński u nich prawie nie istnieje, a takie występki podlegają karze. ;) Natomiast w naszej kulturze małżeństwo stoi znacznie wyżej i nie sprowadza się do wymiaru materialnego, więc wspomniany przez Panią moralny zakaz seksu przedmałżeńskiego lub jego brak nie mają decydującego wpływu. Co innego zdrada.
Solidaryzm nie jest socjalizmem, lecz jego przeciwieństwem. Socjalizm wynosi na piedestał konflikt klasowy, któremu z kolei solidaryzm zaprzecza. Warto się poduczyć.
Zwłaszcza wtedy, gdy pensja nie starcza na utrzymanie, a dzieci tylko poglębiają i tak niezbyt ciekawą sytuację, czego dowiodła depopulacja Europy Środkowo-Wschodniej po transformacji z realnego socjalizmu na liberalny kapitalizm.
Przykłady z wielodzietnością w trzecim świecie odpadają z porównania, ponieważ w znacznej mierze wynika ona z powszechnej umieralności w młodym wieku.
PS: Po polsku piszemy w kapitalizmie, a nie "kapitaliźmie".
Twój komentarz?